Poniższy tekst został opublikowany w monografii naukowej Metamorfozy przestrzeni 2.
Jest dostępny także w formacie PDF.
 
 

O przestrzeni w „Metamorfozach przestrzeni”

Ferdynand Górski

 

W dniu 21 maja 2013 roku odbyła się na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej konferencja Metamorfozy przestrzeni, której efektem było wydanie dwutomowej monografii. Uczestnicy konferencji w swoich artykułach poruszyli wiele bardzo różnorodnych zagadnień, dlatego pojawia się potrzeba podsumowania tego wydarzenia, które ukazałoby powiązania między opublikowanymi tekstami i głównym przedmiotem monografii – przestrzenią. Wprawdzie organizatorzy konferencji w opisie trzech jej paneli (Idea, Treść, Forma) wspominają wielokrotnie o mieście i miasto pojawia się też w przytoczonych przewodnich słowach Macieja Nowickiego, jednak sam tytuł przedsięwzięcia jest znacznie bardziej pojemny – nie zawiera w sobie miasta, lecz dotyczy czegoś bardzo podstawowego – przestrzeni. Dlatego przestrzeń, a właściwie jej odbiór przez człowieka, jest tematem tego opracowania. Umożliwi to odniesienie się do wybranych zagadnień ze wspomnianej konferencji.

Przestrzeń od zawsze była przedmiotem zainteresowania architektów, kontekstem ich działania i jednocześnie ważnym jego przedmiotem. Idea architektoniczna i urbanistyczna dotyczy przestrzeni i w niej się realizuje, natomiast treść istnieje w pewnej przestrzeni lub ją tworzy wokół siebie. Z kolei wszelkie formy nie mogą istnieć bez przestrzeni – bez ośrodka, z którym kontrastują w zestawieniu: materia – pustka. Jest to przestrzeń specyficzna, ponieważ w przestrzeni operują również konstruktorzy maszyn, geolodzy, astronomowie, a w wielu jej odmianach – matematycy. Przestrzeń będąca tworzywem lub ośrodkiem działania architekta i urbanisty (nazwijmy ją przestrzenią architektoniczną) jest szczególnym rodzajem przestrzeni poprzez jej relację do człowieka – jej potencjał do stania się miejscem: „Przestrzeń jest pojęciem bardziej abstrakcyjnym niż miejsce. To, co zaczyna jako nierozpoznawalna przestrzeń, staje się miejscem, kiedy tę przestrzeń poznajemy i obdarzamy wartością” (Yi-Fu Tuan – Space and Place, s. 6, tłum. własne).

Wartość wiążąca się z miejscem jest podstawowym warunkiem identyfikacji z przestrzenią, a identyfikacja z nią jest np. podstawą dla aktywnego działania obywateli i instytucji na rzecz miejskiej przestrzeni, jak pisze Artur Jerzy Filip (Wielkoprzestrzenne założenia urbanistyczne w czasach urbanistyki społecznej). Miejsca, ich tożsamość czy poprawa odczuwanej jakości przestrzeni były tematem szeregu artykułów Metamorfoz przestrzeni, których nie sposób tu przywołać. Warto natomiast zauważyć, że z obecnością ludzi nie zawsze wiąże się powstawanie miejsc – współczesne miasta mają wiele przestrzeni poświęconych wyłącznie celom komunikacji, wprawdzie wypełnionych ludźmi, ale w których więź między nimi a przestrzenią oraz nimi nawzajem nie powstaje, nazywanych przez antropologa Marka Augé nie-miejscami – co opisuje Marta Szejnfeld (City structure. The phenomenon of anonymity).

Najdobitniej celowość badania odbioru przestrzeni przez człowieka, zamiast przestrzeni samej w sobie, uzasadnia spostrzeżenie Marii Kuc (Podmiotowość człowieka w metamorfozach przestrzeni), że już samo „omawianie [zagadnienia przestrzeni] przez człowieka ustawia go w tej przestrzeni”, a jego neutralność jest pozorna, bo „człowiek, pozornie wycofując się z przestrzeni, żeby ją opisać, odsuwa się wprawdzie od niej, ale nie odsuwa się od własnego […] sposobu jej odbioru”.

Można przeto zdecydowanie stwierdzić, że od przestrzeni samej w sobie, której badanie pozostawmy fizykom, istotniejsze znaczenie w architekturze ma odbiór przestrzeni przez człowieka, jej doświadczanie. Szczególny wyraz tego jest w projekcie Anny Kalwajtys, Magdaleny Mellin i Tomasza Skrobuna (Reaktor 42_A – Przestrzeń Kolizji): „skupiliśmy się na relacji ciało – obiekt, na doświadczaniu przestrzeni, odczuwaniu jej przez psychofizyczną naturę ciała […] na percepcji przestrzeni, nie na ustaleniu jej funkcji”, „percepcja obiektu winna odbywać się wielowarstwowo, za pomocą wszystkich zmysłów. Przestrzeń wnętrza w odbiorze nie jest przyjemna i miła”, „Forma budynku jest czytana przez doświadczanie”.

Temu doświadczaniu przestrzeni zostanie poświęcona dalsza część tekstu. Najpierw zostanie podjęty temat podobieństw i różnic kulturowych w odbiorze przestrzeni (orientacja przestrzeni, odbiór pustki), aby później przejść do odczytywania struktury przestrzennej (elementy krystalizujące, czytelność struktury, orientacja w przestrzeni). Na zakończenie przywołane zostanie pojęcie wymiaru (poświęcono jemu aż dwa rozdziały Metamorfoz przestrzeni), które – co zostanie pokazane – związane jest z omawianymi przed nim zagadnieniami.

 

Okazuje się, że niektóre klasyfikatory stosowane przez ludzi przy percepcji przestrzeni są bardzo podobne, niezależnie od kręgu kulturowego. Katarzyna Kosk (Elementy archetypiczne domu) porównuje domy na Podlasiu z domami na hiszpańskiej wyspie Gran Canaria. Są one bardzo od siebie odległe – kulturowo, klimatycznie i pod względem wykorzystanych materiałów budowlanych – a jednak daje się rozpoznać podobne elementy symboliki przestrzennej: „w obu miejscach funkcjonują koncepcje: centrum, środka świata, drzewa kosmicznego, elementów magicznych i symbolicznych. Różne uwarunkowania środowiskowe powodują nieco inną materializację tych idei – na Gran Canarii centrum może być zaznaczone przez drzewo w otwartym wnętrzu, podczas gdy na Podlasiu […] jest centralnie zlokalizowany piec” (K. Kosk). Ślad w architekturze domów odciska podobne doświadczanie pojęć wnętrza i centrum, domy posiadają elementy zaliczane do sacrum, występuje też stratyfikacja pionowa.

Korzeni wspólnych w obu kulturach koncepcji orientujących przestrzeń można doszukiwać się w budowie ciała – przedstawiciel gatunku Homo sapiens „stojąc wyprostowany, jest gotowy do działania. Przestrzeń otwiera się przed nim i natychmiast jest organizowana przez osie przód–tył, lewo–prawo […] są współrzędnymi ciała ekstrapolowanymi na przestrzeń. […] Człowiek przez samą swą obecność narzuca przestrzeni schemat, zazwyczaj nieświadomie” (Yi-Fu Tuan, s. 35–36, tłum. własne). Ta prosta, dwubiegunowa polaryzacja w opisie otoczenia pojawia się dość wcześnie w rozwoju. Dwuletnie dzieci rozpoznają przeciwieństwa przestrzenne: przód–tył, góra–dół, na–pod, tu–tam, w domu – na zewnątrz (Yi-Fu Tuan, s. 25). Źródła pionowego podziału na sacrum i profanum Yi-Fu Tuan dopatruje się we wczesnym rozwoju człowieka, uczeniu się chodzenia, przezwyciężeniu trudów, by zamiast pozycji horyzontalnej, niskiej, wreszcie przyjąć postawę wyprostowaną, wysoką. To wartościowanie ma odzwierciedlenie w języku – jest kultura niska i wysoka, status społeczny jest też niski albo wysoki – jest też bardzo czytelne w architekturze (Yi-Fu Tuan, s. 37–39).

Odniesienie się do centrum, sacrum i pionowej osi znajduje się też w artykule Małgorzaty Łaskarzewskiej-Średzińskiej (Logos miasta ukrytego versus „ukryte miasta” Italo Calvino): „kiedy Rzymianie zakładali miasto, najpierw wyznaczali punkt zwany umbilicus. Religijni Rzymianie uważali, że pod tym punktem miasto łączy się z bogami świata podziemnego. W tym miejscu lub tuż obok kopano dół zwany mundus, czyli komorę lub parę umieszczonych jedna nad drugą, poświęconych bóstwom piekieł, mieszkającym w głębi ziemi […] Następnie przykrywano kwadratowym kamieniem i rozpalano ogień”.

Pomimo daleko idących podobieństw w systemie odbioru przestrzeni, występują też różnice mające swoje podłoże w kulturze. Istnienie bardziej skomplikowanych koncepcji dotyczących przestrzeni jest uzależnione od języka – „Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata” (L. Wittgenstein) oraz: „ponieważ dwa języki często różnie programują tę samą klasę zdarzeń, nie można rozważać żadnego przeświadczenia czy systemu filozoficznego w oderwaniu od języka. […] ludzie są niewolnikami języka, którym mówią, tak długo, jak długo traktują język jako coś oczywistego” (E. T. Hall, s. 10, Hall przytacza obserwacje Benjamina Lee Whorfa). Dalej Edward Hall stwierdza, że „ludzie z odrębnych kręgów kulturowych nie tylko mówią odrębnymi językami, lecz […] przebywają w odrębnych rzeczywistościach zmysłowych” (E. T. Hall, s. 11), mają kulturowo ukształtowany zespół filtrów, które przesiewają dane zmysłowe i ten proces „znajduje wyraz w tworzonym przez człowieka środowisku architektonicznym i wielkomiejskim” (tamże). Wobec tak zarysowanych różnic, ciekawa jest lektura tekstu Martyny Mokrzeckiej (Współzależność między wierzeniami religijnymi a rozwojem architektury…), omawiającej jak zmieniała się Kordoba w Hiszpanii, przechodząc pod wpływy różnych religii. Każda odcisnęła głęboki ślad w mieście, ale, jak pokazuje artykuł, do końca XIII wieku Kordoba rozwijała się przy tolerancyjnym współistnieniu religii, przenikaniu stylów, tworząc przestrzeń bardzo unikatową i to istnienie „odrębnych rzeczywistości zmysłowych” działało raczej pozytywnie.

Przestrzeń w dyskusji o architekturze jest bardzo ważna, ale dla przeciętnego obserwatora ma drugorzędne znaczenie względem obiektów w niej zamieszczonych, choć, z drugiej strony, natychmiast i z łatwością dostrzeże on, że jakaś przestrzeń sprawia wrażenie zamkniętej lub zatłoczonej. Nie jest to szczególna zdolność ludzka – etolodzy zaobserwowali, że duże zagęszczenie zwierząt wywołuje u nich stres, zaburzenia metabolizmu i ostatecznie doprowadza do wygasania populacji (E. T. Hall, s. 31). Jednak to, że – pomijając m.in. architektów czy malarzy – przestrzeń sama w sobie nie jest często dostrzegana, nie stanowi ogólnej prawidłowości, bo w niektórych kulturach przestrzeń jest pełnoprawnym bytem: „Zupełnie odmiennie postrzega się samą przestrzeń. Człowiek zachodu postrzega przedmioty, nie zaś znajdującą się między nimi przestrzeń. W Japonii przestrzeń taka jest postrzegana, odrębnie nazywana i respektowana jako ma, czyli interwał” (E. T. Hall, s. 99). Interwał wiąże się z proporcją i rytmem, więc jest częścią kanonu architektury, a przestrzeń, jak zostało wspomniane, ma zasadnicze znaczenie w architekturze. Jednak niektórzy architekci przedstawiają szczególny stosunek do przestrzeni. Dwóm z nich, Remowi Koolhaasowi i Stevenowi Hollowi, poświęca swój artykuł Magdalena Wąsowicz (Ewolucja przestrzeni w porowatej formie architektonicznej…), analizując perforację, drążenie struktury, wycinanie kubatur, tworzenie pustek i modeli negatywowych. Trzeba stwierdzić, że w dobie komputerowego projektowania ten sposób myślenia o przestrzeni można zastosować bardzo łatwo, a wręcz nasuwa się on sam. Jeżeli bowiem tworzenie modelu komputerowego opiera się (w jednej z metod jego budowy) na zastosowaniu działań na zbiorach w odniesieniu do brył, to odejmowanie jest właśnie wycinaniem kubatur. Zbiór odejmowany składa się z „brył pustki”, wymaga więc potraktowania ograniczonej przestrzeni jako bryły.

 

Powróćmy do kwestii odbioru przestrzeni. Człowiek, poruszając się w przestrzeni, dokonuje jej mapowania w swoim umyśle, które w miarę korzystania z danej przestrzeni staje się bardziej wyraziste i szczegółowe: „Umysł rozpoznaje układy geometryczne i zasady organizacji przestrzeni w środowisku” (Yi-Fu Tuan, s. 16). Pomocna w tym procesie jest czytelność elementów struktury badanej przestrzeni, czym zajmowali się m.in. Kazimierz Wejchert i Kevin Lynch. Stworzoną przez Wejcherta (Elementy kompozycji urbanistycznej) systematykę elementów krystalizujących plan miasta wykorzystuje Dorota Krug (Elementy krystalizujące…) do analizy miast podwarszawskich (Legionowa, Piaseczna, Wołomina, Otwocka i Ożarowa Mazowieckiego), w których te elementy znajduje, wymienia i oznacza na rysunkach planów. O strukturze przestrzeni miejskiej traktuje też tekst Daniela Ogrodnika (Metamorfozy węzłów struktury przestrzennej Turynu). Turyn jest bardzo interesującym przedmiotem studiów jako udana próba ratowania poprzemysłowego miasta, a wspomniany artykuł przedstawia poszczególne etapy dostosowywania struktury przestrzennej do nowej rzeczywistości funkcjonowania miasta.

Odczyt struktury przestrzeni bogato wypełnionej treścią jest mocno zindywidualizowany, bo dla jednej osoby równie duże znaczenie co dominanta urbanistyczna może dla celów orientacji mieć kolor budynku lub charakterystyczny szyld lokalu usługowego, ale zdarzają się też elementy, co do których szczególnego znaczenia przekonana jest większość odbiorców (mieszkańców i turystów).

Ze względu na klarowność i omawiane dalej pojęcie wymiaru, do zobrazowania struktury przestrzennej w planie miasta bardzo wartościowe będzie alternatywne względem propozycji Wejcherta zestawienie elementów tworzących obraz struktury, przedstawione przez Kevina Lyncha (The Image of the City, s. 47–48). Podział ich jest dwojaki: ze względu właśnie na wymiar oraz ze względu na aktywną obecność człowieka. Jest mianowicie obiekt bez wymiaru w postaci albo węzła (node, skupia w sobie ruch, wiąże się więc z obecnością ludzi, często jest przecięciem ścieżek), albo punktu odniesienia (landmark, pomaga w ustalaniu położenia, ale nie jest miejscem, przez które przebiega ruch). Obiektem jednowymiarowym jest linia, która może być ścieżką (path, wiąże się z przepływem osób) albo krawędzią (edge, odwrotnie – jest barierą dla ruchu). Są też dwuwymiarowe regiony (district), będące fragmentami miasta o unikalnym charakterze. Jak widać, klasyfikacja nie uwzględnia ich przeciwieństwa – obszarów niezwiązanych z obecnością ludzi – ale ich wnętrze jest dla podróżnika nieistotne, skoro nie może się do nich dostać, więc do ich opisu wystarczają krawędzie.

Czytelna struktura sama w sobie (rozumiana w wąskim zakresie, czyli bez uwzględniania np. systemu oznaczania budynków) może jednak nie być wystarczającym warunkiem łatwej nawigacji w nowo odwiedzonej przestrzeni, gdyż np. nazwy ulic mogą ulec zmianie, numeracja budynków może być nieprzemyślana. Miernikiem walorów nawigacyjnych może być poziom skomplikowania odpowiedzi na pytanie, jak dotrzeć z punktu A do punktu B w danej części miasta. Le Corbusier (Kiedy katedry były białe. Podróż do kraju ludzi nieśmiałych), gdy udał się na wycieczkę do Stanów Zjednoczonych, nie krył zachwytu nad planem Manhattanu:

„Przecięto ją wzdłuż dziewięcioma równoległymi alejami; w poprzek – blisko dwustoma równoległymi ulicami, prostopadłymi do alei. Biegnąca środkiem Piąta Aleja jest kręgosłupem tej gigantycznej flądry. Po jednej stronie – west, po drugiej – east. Pierwsza ulica zaczyna się na południu, od strony oceanu, ostatnia na północy, od strony lądu. I wszystko jasne. Udajecie się pod 135 East 42nd Street? Wszystko jest określone z iście euklidesową prostotą. 42 ulica? Jesteście w hotelu na 55 ulicy; dochodzicie do Piątej Alei, mijacie trzynaście ulic. East? Skręcacie w lewo. 135? Idziecie aż do numeru 135. Dzięki temu od razu wiecie, czy dojdziecie pieszo, czy weźmiecie taksówkę” (Le Corbusier, s. 72).

A jak jest w miastach europejskich, np. w Paryżu? „Wyciągnijcie najpierw z szuflady plan miasta i ustalcie trasę. Starsi panowie powiedzą, że odkrywa się w ten sposób uroki Paryża. Nie zgadzam się; akceptuję jednak te niedogodności wynikające z historii miasta; przy okazji dziękuję Ludwikowi XIV, Napoleonowi i Haussmannowi za to, że przecięli miasto kilkoma czytelnymi i pomysłowymi osiami” (Le Corbusier, s. 72).

Z kolei turysta w Japonii może napotkać na jeszcze większe problemy, gdyż od dróg (ścieżek) ważniejsze są punkty ich przecięcia (węzły), a numeracja budynków nie tworzy ciągu przestrzennego, lecz czasowy: „Systemy europejskie akcentują i nazywają linie, japońskie zaś traktują w sposób formalny wszystkie punkty przecięcia i o linie nie dbają zupełnie. W Japonii nazwy nadaje się nie ulicom, lecz ich przecięciom. Domy […] numeruje się w tej kolejności, w jakiej zostały zbudowane” (E. T. Hall, s. 137).

Jak zapewnić przejrzystość struktury? Najłatwiej to zrobić w przestrzeni uprzednio niezagospodarowanej. Zaprojektowanie i zbudowanie miasta od zera na pewno pozwala na stworzenie najczystszej strukturalnie przestrzeni, bez nieuniknionych w przypadku pozostałych miast nawarstwień historycznych, ale – jak się okazuje – nie gwarantuje to wcale spójnego rozwoju miasta w przyszłości. Różnice w podejściu do kształtowania struktury miast zakładanych od podstaw (Brasilia i Chandigarh) i historycznych (Mont Saint Michel) pokazuje tekst Anny Jakubińskiej (Idea powstawania miast). Choć Mont Saint Michel jest przestrzenią ograniczoną brzegiem wyspy, nie było strukturą zamrożoną, więc przez wieki zabudowa mogła być powiększana, dogęszczana, przechodzić zmiany przeznaczenia, cały czas zachowując harmonię kompozycji. W przypadku dwóch miast nowo założonych sytuacja była odwrotna – struktura była zamknięta, pomyślana całościowo, więc oba miasta, rozrastając się znacznie ponad zakładaną w projektach pojemność, musiały „rozlać się” po otoczeniu w sposób niekontrolowany (tzw. urban sprawl), bo kierunki rozwoju otoczenia miasta pozostawały już poza kontrolą planistyczną. Autorka zwraca we wnioskach uwagę, że całościowe „zaprogramowanie” tych miast było przeszkodą w przebudowie i polepszaniu miasta fragmentami (jak ma to miejsce w miastach historycznych), bo to działanie zaburzyłoby spójność kompozycji.

Nieskuteczność i naiwność idei trwałego zaplanowania miasta na wieki ukazuje też Małgorzata Hryniewicz (Miejska zmiana oblicza), cytując Antoine’a de Saint-Exupéry’ego: „Umrze miasto, jeżeli budowa jego będzie zakończona. […] doskonałość nie jest bynajmniej osiągnięciem celu”, a w dalszej części – ukazując, jakie metamorfozy przechodziły miasta i idee dotyczące urbanizacji. W szczególności wspomina o koncepcji miast-ogrodów z przełomu XIX i XX wieku, która jest sposobem zmniejszenia problemu suburbanizacji i być może mogła być wykorzystana w przypadku wspomnianych miast, Brasilii i Chandigarh, do zapewnienia bardziej uporządkowanej możliwości ich rozbudowy.

Czytelność struktury urbanistycznej jest jednym z wątków artykułu Farida Nassery (Geometryczna systematyka struktur urbanistycznych…), w którym porównuje on zgeometryzowane plany miast (wymienia zalety: uporządkowanie przestrzeni, łatwość komunikacji, czytelność układu, możliwość wyeksponowania głównych elementów tkanki miejskiej; wady: unifikacja przestrzeni, jednostajność widoków, monotonia struktury) do planów miast o układzie organicznym (zalety: zróżnicowanie przestrzeni, różnorodność widoków; wady: brak czytelności układu, trudności w komunikacji).

Z kolei Paulina Filas w artykule Kształtowanie się koncepcji Linearnego Systemu Ciągłego Oskara Hansena przybliża myśl Hansena dotyczącą, z jednej strony, porządkowania struktury (projekt totalnego pokrycia Polski czterema pasami osadniczymi północ–południe, rozdzielonymi obszarami leśnymi, rolnymi i rekreacyjnymi, który to plan był układem otwartym – nie blokował rozrastania się miast, ale ich rozwój ukierunkował), a z drugiej – orientacji w przestrzeni na poziomie osiedla: „Zaprojektowano także czytelny system informacji wizualnej pozwalający odnaleźć się i uczytelnić przestrzeń wewnątrz osiedla. Wprowadzono podział kolorystyczny poszczególnych stref: strefa obsługująca, w którą wliczona jest komunikacja i usługi, miała być kolorowa, natomiast strefa obsługiwana – szaro biała” (P. Filas) …oraz podział geometrii: strefa obsługiwana – euklidesowa, a obsługująca – hiperboliczna.

Oprócz porządkującej struktury, powstającej i istniejącej w umyśle obserwatora, z przestrzenią i rzeczami w niej znajdującymi się związana jest też bardziej obiektywna właściwość – wymiar. Zgodnie z codziennym doświadczeniem, najbardziej oczywistym będzie przyjęcie przestrzeni trójwymiarowej. W niej mogą pojawiać się obiekty jedno-, dwu-, trójwymiarowe albo nieposiadające wymiaru (punktowe lub takie, których nie da się zmierzyć). Ten podział funkcjonuje w mowie potocznej i wydaje się oczywisty, ale łatwo znaleźć sytuacje, które sprawiają kłopoty. Załóżmy, że mamy bardzo cienką kartkę papieru (nieskończenie cienką) leżącą na blacie stołu, na której rysujemy jakąś dużą figurę, np. kwadrat. Kwadrat jest dwuwymiarowy, a jego reprezentacja na kartce również. Gdybyśmy teraz tę kartkę zagięli tak, że utworzy stożek bez podstawy, czy rysunek na niej wciąż uznamy za dwuwymiarowy? Chyba tak, bo odkształceniu uległ tylko nośnik, na którym jest on umieszczony, co nie powinno mieć znaczenia. Ale co z samą kartką? Powstały z zagięcia kartki obiekt sprawia wrażenie trójwymiarowego, ale wciąż jest dwuwymiarowy, bo do określenia położenia punktu należącego do tej kartki nadal wystarczą dwie liczby określające współrzędne w układzie związanym z nią.

Zagadnienie wymiaru w kontekście miasta zostało poruszone w tekście Szymona Filipowskiego (Wymiar miasta w skali i czasie). Zauważa on, że określenie wymiaru zależy od skali i interpretacji obserwatora. Zgodnie z tym, wspomniana kartka papieru może być uznana za trójwymiarową, dwuwymiarową lub zerowymiarową (na szczęście nie jednowymiarową). Zerowymiarową będzie wtedy, kiedy poddana zostanie analizie jako zbiór atomów. Granice klasyfikacji obiektu są dość płynne. Wartością artykułu Szymona Filipowskiego jest ukazanie wymiaru w ujęciu ścisłym, matematycznym. Matematycy nawet inaczej formułują zdania – nie mówią, że coś ma n wymiarów, tylko: coś ma wymiar równy n (ewentualnie: coś jest n-wymiarowe), a to n wcale nie musi być liczbą naturalną i w przypadku fraktali często nią nie jest – np. wspomniany jest dywan Sierpińskiego z wymiarem samopodobieństwa równym 1,8928...

Ciekawostką jest, że pojęcie wymiaru przywołuje też inny artykuł w monografii, powstały niezależnie (i zadaniem redakcji było zharmonizowanie słownictwa dotyczącego wymiaru, aby oba artykuły tworzyły razem pewną całość). W tekście Bogusza Modrzewskiego (Przestrzeń miejska w wielowymiarowej interpretacji graficznej) zostaje omówiony wymiar trochę inaczej rozumiany, ponieważ ujęcie jest dynamiczne, bazujące na ruchu, potencjale wystąpienia zdarzeń i możliwości dokonania wyboru. Widać, że klasyfikacja pasuje do rozważań dotyczących analizowania ruchu osób, bo dwuwymiarowość nie jest płaszczyznowością (jak w omówionym wcześniej ujęciu matematycznym) tylko dodaniem do pierwszego wymiaru (ścieżki) potencjalnych rozgałęzień, możliwości dokonania wyboru drogi. Plac publiczny nie jest uznany za dwuwymiarowy ze względu na powierzchnię posadzki (bo ulica, choć jest tu klasyfikowana jako jednowymiarowa, może przecież posiadać szerokie chodniki). Jest dwuwymiarowy, bo daje niezliczone możliwości wyboru ścieżki, a nie służy tylko przemieszczeniu się z A do B (są oczywiście ulice, które taką definicję placu też spełniają, bo nie służą zaspokojeniu tylko koniecznej czynności komunikacyjnej, ale nie wchodźmy w szczegóły; czynności konieczne – zob. Jan Gehl – Życie między budynkami). Jeżeli ścieżki potraktować jako linie geometryczne, to ich zbiór nigdy nie będzie miał wymiaru innego niż jeden. Tu dwuwymiarowość placu osiągnięto przez spojrzenie nie na rzeczywiste ścieżki ruchu, lecz na nieskończony zbiór wszystkich potencjalnych ścieżek, natomiast w narzędziu pomiarowym zaproponowanym w Wymiarze miasta w skali i czasie ten sam cel osiągnięto, wprowadzając minimalny rozmiar oczka siatki na mapie, który określa graniczną rozdzielczość przy rejestrowaniu ścieżek. W Przestrzeni miejskiej w wielowymiarowej interpretacji graficznej trzy wymiary umożliwiają powstanie form, czwartym wymiarem jest – jak się można łatwo domyślić – czas, a dzięki piątemu wymiarowi można rozróżnić alternatywne warianty przebiegu wydarzeń. O ile klasyfikowanie czegoś jako zero-, jedno-, dwu- czy trójwymiarowe miało związek z charakterystyką samego obiektu, tak czwarty i piąty wymiar można uznać za cechę samej przestrzeni, aby nie miały wpływu na określanie wymiaru obiektów i go nie zawyżały.

Omawiając ostatnie dwa artykuły o wymiarze, zobaczyliśmy, że wymiar, choć sprawiał wrażenie cechy obiektywnej, też zależy od obserwatora, a więc leży w jego sferze doświadczenia, tak samo jak opisane wcześniej orientowanie przestrzeni, orientowanie się w przestrzeni, nawigowanie, dawanie znaczenia pustce, tworzenie w umyśle struktur odczytywanej przestrzeni. Odbieranie przestrzeni trzeba więc uznać za zjawisko bardzo bogate. Było ono w XX wieku przedmiotem badań cytowanych tu naukowców reprezentujących różne dyscypliny: geografów (Yi-Fu Tuan), urbanistów (Kevin Lynch, Kazimierz Wejchert), antropologów (Edward T. Hall). Jak pokazuje monografia Metamorfozy przestrzeni, temat ten nadal budzi ciekawość i jest przedmiotem badań naukowych.

BIBLIOGRAFIA

Le Corbusier.  Kiedy katedry były białe. Podróż do kraju ludzi nieśmiałych.  Fundacja Centrum Architektury, Warszawa 2013.

Gehl Jan.  Życie między budynkami. Użytkowanie przestrzeni publicznych.  Wydawnictwo RAM, Kraków 2009.

Hall Edward T.  Ukryty wymiar.  MUZA S.A., Warszawa 2005.

Lynch Kevin.  The Image of the City.  Massachusetts Institute of Technology, 1960, 20. wydanie, 1990.

Tuan Yi-Fu.  Space and Place. The Perspective of Experience.  University of Minnesota, 1977, 8. wydanie, 2001.

Wejchert Kazimierz.  Elementy kompozycji urbanistycznej.  Arkady, Warszawa 1984.

Wittgenstein Ludwig.  Tractatus Logico-Philosophicus.  PWN, 1970.

 

Odnośniki do rozdziałów tomu pierwszego monografii Metamorfozy przestrzeni:

Filas Paulina.  Kształtowanie się koncepcji Linearnego Systemu Ciągłego Oskara Hansena.

Filip Artur Jerzy.  Wielkoprzestrzenne założenia urbanistyczne w czasach urbanistyki społecznej.

Kalwajtys Anna, Mellin Magdalena, Skrobun Tomasz.  Reaktor 42_a – Przestrzeń Kolizji.

Kosk Katarzyna.  Elementy archetypiczne domu.

Mokrzecka Martyna.  Współzależność między wierzeniami religijnymi a rozwojem architektury i urbanistyki miasta na przykładzie miasta Kordoba w Hiszpanii.

Ogrodnik Daniel.  Metamorfozy węzłów struktury przestrzennej Turynu.

 

Odnośniki do rozdziałów tomu drugiego monografii Metamorfozy przestrzeni:

Filipowski Szymon.  Wymiar miasta w skali i czasie.

Hryniewicz Małgorzata.  Miejska zmiana oblicza.

Jakubińska Anna.  Idea powstawania miast. Miasta planowane od podstaw kontra miasta rozbudowywane na przestrzeni wieków.

Krug Dorota.  Elementy krystalizujące plan miasta na przykładzie miast podwarszawskich.

Kuc Maria.  Podmiotowość człowieka w metamorfozach przestrzeni.

Łaskarzewska-Średzińska Małgorzata.  Logos miasta ukrytego versus „ukryte miasta” Italo Calvino.

Modrzewski Bogusz.  Przestrzeń miejska w wielowymiarowej interpretacji graficznej.

Nassery Farid.  Geometryczna systematyka struktur urbanistycznych i ich przemiany.

Szejnfeld Marta.  City structure. The phenomenon of anonymity.

Wąsowicz Magdalena.  Ewolucja przestrzeni w porowatej formie architektonicznej na wybranych przykładach projektów Stevena Holla i Rema Koolhaasa.